Wprowadzenie programu bezpłatnych obiadów dla wszystkich uczniów szkół podstawowych to nie łatwe zadanie, jednak Łódź z niego nie rezygnuje. Największym problemem, stojącym przed władzami Łodzi, jest przystosowanie szkół do wydawania posiłków. Wiele z placówek nie ma kuchni ani stołówek mogących pomieścić wszystkich uczniów.
"To ważny program, który chcemy zrealizować, ale potrzebujemy czasu, bo teraz nieliczne szkoły mają warunki, aby przygotować i wydawać posiłki. Na pilotaż także się nie zdecydujemy, bo wymaga to wybrania określonych szkół, a według jakiego klucza mamy to zrobić? Które placówki wskazać i dlaczego te? Zdecydowaliśmy, że zlecimy zewnętrzną ekspertyzę, która pokaże, jakie inwestycje w poszczególnych szkołach są potrzebne i ile będzie kosztować ich realizacja. Taki projekt uchwały przedstawię jutro radnym, jeśli go zaakceptują rozpoczniemy procedurę wyłaniania podmiotu, który opracuje ekspertyzę" - powiedział wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela.
Na 143 placówki tylko 32 są przystosowane do przygotowywania i wydawania posiłków, w pozostałych muszą zostać przeprowadzone prace dostosowawcze. Znacznie łatwiej byłoby wprowadzić program, gdyby Łódź nie musiała pokrywać kosztów reformy minister Zalewskiej i z każdym rokiem dopłacać coraz więcej do oświaty z powodu niedoszacowanej subwencji.
Bezpłatne posiłki dla wszystkich uczniów szkół podstawowych to dla miasta koszt 70 milionów złotych rocznie, a suma ta nie obejmuje kosztów dostosowania szkół. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy uczniowie mogą dostać taki sam posiłek, ze względu na alergie czy diety.
"Projekt jest ważny, ale o ogromnej skali, dlatego chcemy być odpowiedzialni i zacząć go realizować, kiedy wszystko będzie przygotowane" - dodaje wiceprezydent Trela.